Dziękuję Dyrekcji Huty Miedzi “Głogów” za inicjatywę napisania książki oraz Osobom, które udzieliły wywiadu. Historię każdego skrawka ziemi tworzą Ludzie, o nich przede wszystkim, trzeba pamiętać. Warto mieć przy tym, świadomość, że tego, co jest już za nami, w żaden sposób zmienić nie można. Nie, pozostaje nam, zatem, nic innego, jak z dobrego się cieszyć, a ze złego wyciągnąć wnioski. Z perspektywy czasu ocena, każdego wydarzenia, jest subiektywna i taką być musi. Wszystko zależy bowiem, od uwarunkowań, w których, się to działo, i tego czym wówczas zajmował się ten, który zabiera głos. Ci co już z huty odeszli, niech, mają poczucie, że nie stracili danej im, szansy, i z dumą niech,patrzą na to, co po sobie zostawili. Opisane zdarzenia, z dzisiejszego punktu widzenia są bezsenne, a, czym więcej poznajemy szczegółów tworzących ich tło, tym większą przedstawiają wartość. Wnikliwa, prezentacja rozwoju, Huty „Głogów” dokonana, z perspektywy ostatnich, 45 lat zachęca do czytania, rozdział po rozdziale, bowiem każdy z nich wnosi nowe treści. Paleta, puzzli ułożona przez autora wypełniona jest spojrzeniem ludzi, którzy przyczynili się do jej powstania, a potem harmonijnego działania. Książka ta jest nie tylko zapisem przeszłości, opisuje mechanizmy rządzące tym przedsiębiorstwem obecnie, czasem wybiega także w przyszłość. Odejście od…
Niniejszym składam podziękowanie wszystkim, którzy udzielili wywiadów do opracowania tej książki. Kiedy przeglądałem pamiątki związane z “Rudną”, widzę siebie, choć mnie tam już nie ma — poświęciłem sześć lat swojego życia. Brałem czynny udział w tworzeniu jej wielkości. Zmieniło się spojrzenie świat, zmienił się ustrój społeczno-gospodarczy, a „Rudna” wciąż świeci swoim blaskiem. „Rudna” była dla mnie nawet więcej niż rodziną, wracam do niej nostalgią przy każdej okazji i tak pozostanie do końca moich dni.
Niniejsza książka dedykowana jest wszystkim pracownikom i członkom Studenckiej Spółdzielni Pracy INVENTUS. Minęły lata, włosów albo zabrakło, albo pokryły się szronem, ale wszyscy wspomnieniami wracamy do lat naszej młodości, lat nauki, studenckiej działalności i do pracy w studenckiej spółdzielczości. Spotykamy się po latach, a książka ta to tylko ślad tamtych dni, które z nostalgią wspominam ja i moi rozmówcy. Nie istnieje między nami bariera, nieważne jest to, że ktoś prowadzi dużą firmę, jest pracownikiem naukowym, rektorem wyższej uczelni, wicemarszałkiem sejmu czy urzędnikiem państwowym. Inventus okazał się dla nas drugą uczelnią ze studiami podyplomowymi, ludzie nie stracili tam czasu, wręcz odwrotnie. Wypowiedzi moich bohaterów odzwierciedlają klimat tamtych lat i chociaż na chwilę zwracają wszystkim młodość. Dla tych, którzy poważnie traktowali swoją pracę, Inventus był kuźnią i busolą w wyłaniającym się nowym systemie gospodarczym. Kto powagę biznesu zrozumiał, ten go prowadzi do dziś. Była to prawdziwa szkoła przetrwania.
Wszystko jest moje I burza I cisza Cały świat Szczęście ludzki jest pojęciem względnym, zmienne w czasie i zależne od wielu czynników. Ukazane w tej książce problemy mają różne odniesienia. Bohaterkami są trzy kobiety w różnym wieku i z różnymi oczekiwaniami. Pierwsza miłość Jolanty miała trwać wiecznie, lecz w jednym momencie legła w gruzach… następna również zakończyła się tragicznie, a mimo to odruchem ludzkim pragnęła następnej. Daleki kraj nie przyniósł spodziewanych rozwiązań zarówno dla niej, jak i dla jej synów. Ciężka choroba miała zakończyć jej wędrówkę po ziemskim padole, lecz los chciał inaczej. Spotkała w końcu miłość, ale inną miłość.
Niniejsze opracowanie w założeniu nie miało stanowić dyskusji nad przyszłością kopalni. Z pewnością jedno udało mi się osiągnąć, pokazałem człowieka pełnego optymizmu i charyzmy w działaniu. Kłodawa miała szczęście, że to on – Józef Kusztal – tutaj został postawiony, a on miał szczęście, że tyle mógł zrobić. Jutro jak dziś wstanie słońce, życie dopisze kolejny rozdział do historii małego miasteczka, oby tylko nie majstrowano przy nim jak przy Wałbrzychu.
Książkami moimi pragnę wypełnić cząstkę luki w literaturze o górnictwie, powstałej od czasów Gustawa Morcinka. Są one kroniką ludzi oraz czasów i uwarunkowań w których żyli i tworzyli piękne dzieła dla gospodarki. Przy braku sztandarowych produktów, powinniśmy być dumni z prac wykonanych przez naszych inżynierów. Tworzyli oni i tworzą żywe pomniki na Górnym i Dolnym Śląsku, na Lubelszczyźnie oraz poza granicami naszego kraju. Nasi ratownicy mogą poszczycić się wielokrotnie zajmowanymi pierwszymi miejscami w zawodach rango światowej. W niczym nie ustępujemy górnictwu światowemu. To o nich ta książka.
Jak nie wiele trzeba , aby kogoś zranić. Jak wiele trzeba, aby rana się zabliźniła. Jak nie wiele trzeba, aby się rozstać. Jak wiele trzeba, aby się odnaleźć. Autor w wieku. 53 lat chwycił za pióro, co zaowocowało jak do tej pory dziewięcioma książkami, z których większość to reportaże literackie. Swoją pasją wyjątkowo zapisał się w pamięci górników, opisując tragiczne zdarzenia w kopalni Halemba w 2006 roku. Pochylił się nad ciężką i niebezpieczną pracą górników, czym zaskarbił sobie wielką życzliwość tego środowiska. Chwilowo odstępując od książek reportażowych, postanowił napisać powieść opartą na emocjach związanych z uczuciem. I oto powstała książka o tematyce psychologiczno-obyczajowej o sporej dawce erotyki. Poruszane w niej problemy są bliskie każdemu człowiekowi, które nakazują zastanowić się nad swoim życiem, tym przeszłym, i tym przyszłym. Autor, zainspirowany książką Johna Maxwella pt. Etyka, zmierzył się z odwiecznym problemem, jakim jest powiązanie etyki z uczuciem. W niniejszej książce Stanisława Luchowskiego każdy znajdzie przynajmniej cząstkę własnego nieba. Książka jest godna polecenia.
Życie To chwila wyrwana z codzienności Jak kropla wody w oceanie dzielona milion razy To moje tutaj „być” między dwoma brzegami
Prozę traktuję jako rejestr moich dłuższych przemyśleń, poezja to efekt potrzeby chwili, konieczności zawarcia ważnych treści w kilku zwrotach. W prozie staram się mieć oczy szeroko otwarte, a w poezji wręcz przeciwnie – zamykam je. Do każdej napisanej linijki podchodzę, wiedząc, że nie robię tego dla siebie. Chcę swoimi myślami nadążyć za zmieniającym się światem, a to, co jest we mnie głęboko, pozostawić tym, którzy przyjdą po mnie. Słowa moich czytelników, skierowane do mnie, stają się kolejnym wyzwaniem, uwrażliwiają na ludzkie sprawy, a jednocześnie motywują do wskazywania istotnych wartości, które umykają nam w zabieganym świecie.
W 2014 roku przypadał mój skromny jubileusz 10-lecia parania się z kartką papieru i piórem. W październiku 2004 roku, podczas pobytu w sanatorium, w Nałęczowie spotkała mnie przyjemność pisania po raz pierwszy, a pierwszy obszerny list przemienił się w pasję pisania, która trwa do dziś. Podczas tego turnusu napisałem, co nieśmiało nazywam, pierwszymi stronami książki „Przywrócony życiu”. Do dziś jest dla mnie tajemnicą, dlaczego tam spotkała mnie ta ogromna radość, człowieka, który miał wówczas 53 lata. Domniemań może być wiele, ale coś w tym jest, skoro tylu Wielkich tutaj szukało natchnienia i go znalazło. Moja przygoda i miejsce chyba nie była przypadkowe, bo tacy ludzie pióra, jak Bolesław Prus, Stefan Żeromski, Maria Konopnicka, Henryk Sienkiewicz, Ewa Szelburg-Zarębina tutaj bywali, tutaj pozostawili ślad swojej twórczości. To tutaj mnie coś natchnęło i tutaj się wszystko zaczęło. Refleksje po przebytym zawale odmieniły moją wrażliwość i spojrzenie na świat. Przebyty ciężki zawał przewartościował moje podejście do bardzo wielu spraw i to przenoszę na papier. Po dziesięciu latach spod mojej ręki wyszło 11 tytułów książek, w tym poezja, ale w zdecydowanej części proza. Pytam sam siebie, co mi dały książki, a wiec bardzo dużo, a może nawet wszystko, największą radość jakiej doznałem w swoim życiu….